czwartek, 20 września 2012

Ametystowy paciorkowiec

Dziś pokażę moją trzecią próbę z beaded ballsami (zwanymi dalej paciorkowcami), czyli koralikami oplecionymi drobniejszymi koralikiami ;) ściegiem peyote. Tym razem jest już prawie bardzo dobrze - parę drobnych potknięć się objawiło już pod koniec zszywania połówek paciorkowca, ale myślę, że bez wstydu mogę pokazać to małe dzieło rąk moich. Następnym razem będzie jeszcze lepiej! A już na pewno, jak będę miała te nieszczęsne szczypce, żeby przerobić te moje nowe próby na coś ciekawszego niż goly koralik. Nie chcę psuć tego misternego efektu krzywymi loopami.

Koraliki 12mm oplotłam drobnicą Toho 11o kolorami Lt Amethyst, Med Amethyst i Amethyst, wszystkie w wersji silver lined, którą bardzo lubię. Myślę, że udało mi się osiągnąć całkiem ładny efekt cieniowania. W wyplataniu czas uprzyjemniał mi audiobook Karola Olgierda Borchardta "Kolebka nawigatorów". Jak zwykle wspaniałe, morskie opowieści (choć w tym konkretnym przypadku mało "Znaczy Kapitana".

3 komentarze:

  1. Ja tam nie widzę żeby było krzywe ;) a to już dobrze (błogosławiony astygmatyzm? :P )
    No nieźle, nieźle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo krzywe jest po tej ciemnej stronie księżyca. Znaczy paciorkowca :D
    A w tajemniy powiem, że to właściwie jest moja czwarta próba. Trzecią jakoś wyparłam z pamięci - w tym przypadku zrobiłam trochę za dużo rządków i wyszła trochę jakby asteroida..

    OdpowiedzUsuń
  3. super jest ;) zapraszam do mnie gdziesamojekredki.blogspot.com ;))

    OdpowiedzUsuń